Strony

niedziela, 21 grudnia 2014

żelkowa matematyka



Nie znoszę żelków, w przeciwieństwie do M. on je uwielbia i do wczoraj nawet nie wiedziałam jak bardzo.
Dwoję się i troję żeby nauczyć M. liczyć. Wymyślam przeróżne zabawy ale jak tylko zobaczy cyfry od razu się zniechęca. Matematyka nie jest jego konikiem.
 Przy wczorajszych zakupach poprosił o żelki zna moje stanowisko co do słodyczy już miałam odmówić ale zaświeciła się lampeczka i pomyślałam że będę mu wydzielać dostanie ich tyle do ilu policzy bezbłędnie. Jak pomyślałam tak zrobiłam do 5 udało mu się policzyć perfekcyjnie już miał zabrać co mu się należy kiedy zobaczył że w ręku mam jeszcze jednego. I uparł się że chce go dostać hehe nie tak prędko kolego umowa była inna.
Powiedział że spróbuje policzyć przypomniałam kolejną cyfrę powtórzyliśmy ją kilka razy i o dziwo udało się. A ja od dłuższego czasu próbowałam na wszelkie sposoby nauczyć go liczyć do choćby 6.
   Wyrodna ze mnie matka ale nie zraził się. Obiecałam, że jak nauczy się liczyć do 10  dostanie aż dziesięć żelków od razu.
He działa mały łasuch cóż jednych mobilizują zabawy innych żelki.
Dojdzie do tego że mu ziemniaki będę wyliczać. Po raz pierwszy dostrzegłam plusy posiadania łasucha w domu :).

środa, 17 grudnia 2014

no to ruszamy na zakupy

Nauka liczenia M. to ogromne wyzwanie. Widać że matematyka nie jest jego ulubioną dziedziną. Nie sprawdzają się tutaj tradycyjne metody nauki, nie pomagają też karty pracy. Więc musiałam zrobić coś co M. przekona, że liczenie i cyfry nie są aż tak nudne jak mu się wydaje.
Postanowiłam w tym celu wykorzystać zabawę w sklep, którą M. bardzo lubi. Ta zabawa sprawdziła się już przy treningu pamięci. Wówczas M. miał za zadanie zapamiętać kilka produktów podejść do sklepu i przynieś je do mnie. Zabawa wydaje się banalnie prosta, ale początki nie były wcale łatwe.
Przygotowałam karty z produktami spożywczymi wydrukowałam i za laminowałam. Każdego produktu było 6 szt. Po 5 szt. w sklepie a 1 szt. każdego z produktów przeznaczona do listy zakupów. Przekonana, że zabawa będzie hitem z niecierpliwością czekałam aż M. wróci z przedszkola.


 Jakież było moje rozczarowanie gdy M. odmówił zabawy. Odłożyłam wiec sklep do woreczka i wrzuciłam do szafki. Cóż dzieciakom trudno dogodzić.
Pomyślałam tylko, że się nie poddam i nadal będę szukała sposobu oby M. przekonał się do matematyki.
M. miło mnie jednak zaskoczył gdy po dwóch dniach poprosił abym wyciągnęła sklep i pobawiła się z nim.
Tak wyglądała zabawa.


Ja tworzyłam listę zakupów przyczepiając do niej odpowiednie produkty oraz przypisując im cyfrę by młody wiedział ile czego musi kupić, później zamieniliśmy się rolami i to on kontrolował mnie czy przyniosłam odpowiednią ilość produktów. Zabawa okazała się strzałem w dziesiątkę.

  Dzięki takim zabawom M. potrafi kojarzyć ilości z cyframi na razie w zakresie 1-5. Zdarza mu się jednak mylić 3 z 5 czego przyczyną może być zaburzenie lateralizacji. Przed nami wiele pracy, ale zadowolenie dziecka i możność pochwalenia się się tym czego się nauczył przed tatą póki co przez skype daje nam siłę i chęć do dalszej pracy.

wtorek, 16 grudnia 2014

zatonie czy nie zatonie?

M. uwielbia eksperymentować w szczególności z wodą.
Przygotowałam miskę z wodą oraz kilka rzeczy zdjęcie poniżej a zadaniem M. było odgadnąć czy dana rzecz będzie pływać czy zatonie.


M. przed wrzuceniem każdej rzeczy mówił z czego jest wykonana i określał czy będzie pływała czy też zatonie. W większości nie mylił się jednak plastikowa klamerka i skrawek bibuły zaskoczyły go, bibuła wbrew jego wyobrażeniom nie zatonęła w przeciwieństwie do klamerki i tutaj były niezbędne wyjaśnienia.
M. świetnie się bawił a ja miałam okazję wyjaśnić mu od czego zależy czy coś pływa czy tonie.







       Zabawa trwała jeszcze długo a M. znosił to kolejne przedmioty, a przez kolejne 3 dni powtarzał eksperyment.

piątek, 5 grudnia 2014

Mikołaju nie mogę się Ciebie doczekać

Rzecz jasna, że nie ja tylko M.
Informację o Mikołajkach sprzedałam mu dopiero wczoraj na wieczór. Tak wiem przecież czekanie na mikołaja jest takie fascynujące tylko dla kogo? Dziecko się niecierpliwi rodzica szlag trafia bo ile razy można powtarzać że jutro, że ma być grzeczny, że jeszcze nie itd. Szczęście w nieszczęściu, że się rozchorował i nie chodził cały tydzień do przedszkola i nikt go wcześniej nie uświadomił. Bo to co dzisiaj się miałam i z M. i z mikołajem to przechodzi ludzkie pojęcie.
Jak się cieszę że mikołajki są raz w roku. I cisssssssssssza że za rok też są.
Tak czy siak prezenty będą tylko się zastanawiam czy jakiejś rózgi do niech nie dorzucić, żeby się ogarnął, odrobinę wyciszył, i dał się kawy spokojnie napić o porządkach świątecznych już nie wspomnę.
Wracając do rózgi to chyba jej jednak nie dorzucę bo później traumę chłopak będzie miał, ja swoją rózgę dostałam mając kilka latek i po dziś dzień ją pamiętam, ale pokusa jest ogromna.

A tak prezenty.
M. ma ostatnio korbę na doświadczenia. Bawiliśmy się już w chemików i M. był przeszczęśliwy, z tym, że zakupiona szklana pipetka w pobliskiej aptece uległa zniszczeniu (czyt. M. pobił i kilka szklanych kieliszków też, dlatego tak ważne jest dla nas rozwijanie motoryki małej i dużej oby mniej szkód w domu było :P) i na tym skończyły się nasze doświadczenia. Więc pewnie M. jak zobaczy prezent od Mikołaja będzie najszczęśliwszym dzieckiem pod słońcem- Wielkie Laboratorium Naukowe


Obym się nie przeliczyła.

Jest i drugi prezent w sumie nie planowany kupiony w zeszłym tygodniu podczas pobyty w Berlinie.
Cóż nie potrafię się oprzeć będąc w Berlinie nie zajechać do MyToys Są tam tak cudne wyprzedaże po tak dobrych cenach, że nie ma siły, która by mnie stamtąd wyciągnęła nie zostawiając choćby kilku Euro.


A stolik zdecydowanie przyda nam się do wszelkich zabaw sensorycznych.


środa, 3 grudnia 2014

ach te paluszki

M. do niedawna nie wiele malował czy rysował, nie bardzo też lubił zabawy manualne, jedyne co było w stanie go zainteresować to ciastolina i farby, ale i to nie na długo. Na szczęście z każdym dniem to się zmienia. Mam nadzieję, że to nie przejściowe i teraz będzie nam tylko łatwiej rozwijać motorykę małą.
Dzisiaj M. wykleił choinkę (w końcu święta za pasem) wydzierając skrawki bibuły po czym ją ozdobił cekinami i kulkami z bibuły. Prezent dla taty jak znalazł.



Były również zabawy ciastoliną wyklejanie motylka oraz przygotowanie przyjęcia urodzinowego. Zrobiliśmy tort ciasteczka paluszki i gofry.



 M. lubi zabawy w piasku, a że nam bliżej do śniegu jak piaskownicy wrzuciłam mu na tacę kaszy jęczmiennej i zabawa nie miała końca. Cóż sprzątania było co nie miara ale czego się nie zrobi ku radości naszych dzieci.